To była moja trzecia sesja na mojej ukochanej Majorce. Zachód słońca, dwoje zakochanych ludzi, piękna plaża Es Trenc – najpiękniejsza plaża na której byłam w życiu, dlatego bardzo zależało mi na sesji właśnie w tym miejscu:) Przemierzyłam setki kilometrów – wiedziałam, które miejsca są tymi dla mnie najbardziej szczególnymi. Kocham Es Trenc i za każdym razem gdy jestem na mojej ukochanej wyspie tam jadę. Z czym kojarzy Wam się Majorka? Wbrew pozorom… to nie tylko piękne plaże. Wyspa zaskakuje różnorodnością i będąc tam za każdym razem odkrywam nowe cudowne miejsca.
Wiedziałam, że sesja musi się udać. I bariery językowe nie przeszkodziły nam we współpracy. Antonio rozumiał mój łamany hiszpański i dzięki temu było też kilka śmiesznych sytuacji. Wyobraźcie sobie, że wokół nas na sesji była niezła gromadka ludzi. Monika wstępnie była tym zasmucona, ale… po chwili zapomniała o wszystkich spojrzeniach i wyszło tak jakbyśmy byli tam sami. Antonio to bardzo silny facet, który dosłownie – nosił swoją kobietę na rękach. Zawsze proszę pary, aby pokazały coś od siebie, coś swojego, co czują, co chcieliby zrealizować na sesji…. a tu takie rzeczy się zadziały, że byłam w szoku. Zobaczcie sami!